środa, 10 kwietnia 2013

Nasza pierwsza konferencja...

...a dokładniej XLIV Konferencja Studentów Uczelni Medycznych. Nasz występ wprawdzie dopiero w sobotę, ale dzisiejszy dzień również spędziliśmy dość pracowicie, ćwicząc występy przed mniej lub bardziej wymagającą publicznością, a także kibicując występującym dzisiaj kolegom z koła przy zakładzie mikrobiologii.
Publiczność mniej wymagająca. Bardziej wymagającą był nasz profesor.
 Pełny zestaw uczestnika konferencji (z torbą :) ) otrzymamy przy rejestracji w sobotę, na razie mamy tylko Książkę Abstraktów (jakiś człowiek zrobił mi zdjęcie, gdy próbowałem rozkminić konstrukcję spisu treści, więc pewnie znajdę się w galerii jako pilny student niestrudzenie poszerzający swoją wiedzę) i ulotkę na temat samobadania w raku jąder (pierwsze słyszę).
Po wysłuchaniu kilku prezentacji nasunęło mi się kilka wniosków:
- Złe czasy nastały dla konstruktorów ścian tekstu. Im więcej tekstu, tym większe prawdopodobieństwo, że któryś członek Komisji znajdzie w nim na ciebie jakiegoś haka.
- Komisja stosuje metody zastraszania, jeśli przebrniesz to wygrałeś.
- Dyskusja z Komisją może tak skołować człowieka, że pomyli mydło z odświeżaczem do ust.
- Brak jakoś zrównoważenia między przygotowaniem merytorycznym prezentujących a przygotowaniem prezentacji. Zawsze jedno leży.
- A propos powyższego:  jeśli nie jesteś pewien, czy nawiasy piszemy tak: tekst (tekst w nawiasie), tak: tekst(tekst w nawiasie) czy tak: tekst ( tekst w nawiasie), stosowanie losowo wszystkich możliwych form zapisu, doprawione dodatkowo konsekwentną spacją przed dwukropkiem, to zły pomysł.
- Jestem prawdopodobnie jedyną osobą w promieniu stu kilometrów, którą do białej gorączki doprowadza mówienie o procentach, gdy mamy na myśli punkty procentowe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za obraźliwe, wulgarne i reklamowe komentarze dziękujemy :)