sobota, 13 kwietnia 2013

Tyle wygrać...

Grand Prix wprawdzie nie zdobyliśmy, ale wygraliśmy naszą sesję i załapaliśmy się na uścisk dłoni Bartosza Arłukowicza (który na konferencję wpadł dość niespodziewanie na jakieś 10 minut, w sam raz żeby wygłosić krótkie przemówienie i wręczyć Grand Prix oraz nagrody dla zwycięzców poszczególnych sesji:
  • nauk niezabiegowych (31 prac),
  • zabiegowych (29 prac)
  • nauk o zdrowiu (23 prace)
  • stomatologiczna (po raz pierwszy w historii konferencji, 9 prac, z tej sesji pochodzili zwycięzcy Grand Prix)
  • nauk przedklinicznych (10 prac, w tym nasza)
Szkoda w sumie, że rektor nie wspomniał ministrowi, że jesteśmy biotechnologami,  wiele osób bierze nas to za lekarzy, to za diagnostów laboratoryjnych, podczas gdy my istniejemy i działamy dość prężnie (sesję nauk przedklinicznych wręcz zdominowaliśmy: oprócz naszego pierwszego miejsca, trzecie miejsce zajęła koleżanka działająca w kole przy zakładzie biochemii).

Wbrew wcześniejszym obawom, dobrze poszła nam dyskusja: co prawda przewodniczący komisji niemal nas zagiął pytaniem o patomechanizm chorób neurodegeneracyjnych, ale jakoś się wybroniliśmy. Zresztą, trzeba to komisji oddać, surowi byli wobec wszystkich występujących - sam przewodniczący stwierdził podczas przemówienia zamykającego konferencję, że wie, że mógł być trochę "zaczyna się na u, kończy się na y", co rektor rozszyfrował jako "urokliwy".

Nasza sesja była dość eklektyczna: od komórek macierzystych i naszych neurotrofin, poprzez dwie prace o wpływie wyciągu z pokrzyw na hepatocyty hodowane w różnych warunkach* do dość frapującego zagadnienia "os penis jako kość niezgody między człowiekiem a innymi naczelnymi" - praca ta nie została wprawdzie oceniona gdyż była bardziej kazuistyczna niż własna, jednak autorowi udało się rozbawić komisję (szczególnie jej żeńską część), wstrząsnąć publicznością zdjęciami z usunięcia jakiemuś delikwentowi kości penisa (zabolało nawet Ag**) oraz spowodować u nas coś, co na TV Tropes określają jako Hurricane of puns (wolę nie przytaczać wszystkich, gdyż, choć staramy się, aby nie było tego widać w notkach, mamy na ogół dość betonowe poczucie humoru - m.in. kolega wyraził podziw dla prezentującego, że słowo "penis" tyle razy przeszło mu przez gardło, a prawdziwą radość wywołali znajomi, którzy stwierdzili, że nie widzieli tej prezentacji, gdyż poszli na loda***)

Wracając do poważnych spraw (uwaga, teraz będzie Miss World): chcielibyśmy podziękować pracownikom ZPO którzy pomogli nam przy przygotowywaniu pracy, cierpliwie ucząc nas przez ostatnie półtora roku wszystkiego (no może nie wszystkiego, ale wielu rzeczy) co umiemy, a także profesorowi, który umożliwił nam występ.

A już za tydzień ruszamy na podbój Krakowa. Trzymajcie za nas kciuki ;)

*niżej podpisany usiłował w czasie przerwy zagadać do koleżanki prezentującej jeden z tych tematów, jednak spotkał się z niezrozumieniem ;( 
** choroba studentów medycyny nie wybiera - skoro ja mogłem w toku studiów mieć objawy raka jajnika (choć bardziej w okolicach nerek), to czemu kobiety nie może zaboleć narząd, którego nie posiada?
*** Autor bardzo przeprasza jeśli kogoś uraził i obiecuje więcej nie robić sobie jaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za obraźliwe, wulgarne i reklamowe komentarze dziękujemy :)