czwartek, 17 stycznia 2013

Jedenaste: nie zanudzaj

Kiedy w poniedziałek siedziałem na zajęciach z praktycznej nauki metod analitycznych (fakultet, który mamy razem z pierwszym rokiem) przyglądając się prezentacjom przygotowanym przez młodszych kolegów, uderzyło mnie, jak wielu z nich nie ma pojęcia, jak taką prezentację przygotować. Zresztą, co tam pierwszy rok, wielu naszych kolegów ma ten sam problem. Nie mówię tu o samym prowadzeniu wykładu (sam mówię zdecydowanie za szybko i niekiedy gubię się w tym co mówię), ale o takich opracowaniu slajdów, by sam ich widok przyciągał uwagę słuchacza. Słusznie to zauważyła współautorka bloga, na widok kolejnej ściany tekstu serwowanej nam przez dwie panie mówiąc "nic się po naszej prezentacji nie nauczyli".

Właśnie, ściana tekstu, to pierwsza rzecz, którą chciałbym tu omówić. Wynika z lenistwa (najczęściej), głupoty (niewiele rzadziej) i nieumiejętności "wczucia się" w rolę słuchacza. Polega na wklejeniu (na ogół bezpośrednio z wikipedii, lub co gorsza z Google Translatora) dość długiego tekstu, na ogół czcionką rozmiaru 10, żeby więcej się zmieściło i żeby co bardziej dociekliwy widz nie zauważył błędów językowych, przecinków w niewłaściwych miejscach lub, w niektórych przypadkach, dość widowiskowego orta*. Dodajmy do tego czytanie całego tekstu monotonnym, niezbyt wyraźnym głosem i już mamy przepis na to, żeby pół sali usnęło, a drugie rzucało wszetecznicami przy każdej zmianie slajdu.
Zresztą, różnica między czymś takim (tak, Google Translator):
 Aktynina jest białkiem mikrowłókien. α-aktynina jest niezbędne do zamocowania włókien aktyny do Z-linie w komórkach mięśni szkieletowych, a także do gęstych organów w komórkach mięśni gładkich.Funkcjonalne białko przeciwrównolegle dimer, które sieciujących cienkich włókien w przylegających sarkomerów, i w związku z tym między skoordynowane skurcze sarkomerów w osi poziomej.

Non-α-actinins sarkomeru (ACTN1 i ACTN4) są powszechnie wyrażane. Oba końce w kształcie pręta α-aktyny aktynina dimeru zawierają domeny wiążące.

Mutacje w ACTN4 może powodować choroby nerek ogniskowej segmentowe stwardnienie kłębuszków nerkowych.

A czymś takim:

Slajd pochodzi z przygotowanej przez nas w zeszłym roku prezentacji "Doping genowy - czy nadchodzi era genogladiatorów?"

Jeśli ktoś jest wybitnie ścisłym umysłem, to podobno idealna proporcja tekstu na slajdzie to 6 linijek, po 6 słów w każdej. Kominek w szczecińskim seminarium dla blogerów, w którym miałem okazję uczestniczyć, podał też proporcję "jeden obrazek na 2000 znaków", choć moim zdaniem w prezentacjach obrazków powinno być nawet więcej (ideałem byłaby prezentacja bez tekstu, ale przyjmijmy, że jesteśmy leniwi).

A skoro już o obrazkach mowa:
Oprawa graficzna to bardzo ważny element prezentacji. Dobrze dobrana, ułatwia "sprzedanie" tematu słuchaczom, a im samym zapamiętanie tego, co przekazujemy. Ilustracje "rozbijają" ścianę tekstu na bardziej strawne fragmenty (jak wiadomo, pamięć krótkotrwała zapamiętuje od 2 do 7 porcji informacji jednocześnie - stąd też być może proporcja "6 na 6") Obrazki mogą pełnić trzy zasadnicze funkcje:
  • Skojarzeniową - taką właśnie pełni w przedstawionym wyżej slajdzie ów biegnący człowieczek, ułatwia on wzrokowe zapamiętanie slajdu o aktyninie. Jeśli prezentację przygotowujemy w grupach, warto urządzić burzę mózgów na temat "co nam się kojarzy z danym tematem" i na tej podstawie dobierać ilustracje.
  • Informacyjną - czyli wszelkie wykresy, tabele i schematy (na slajdzie o aktyninie mamy np. schemat tworzenia się różnych wariantów białka). Jeśli chcemy opisać jakiś proces, warto sprawdzić, czy w internecie nie ma jego schematu - zaoszczędzimy czas i unikniemy pokusy zbudowania kolejnej ściany tekstu.
  
Schemat reakcji far-western blot, który wykorzystaliśmy w naszej ostatniej prezentacji.

  • Humorystyczny wstęp/przerywnik - przoduje w tym wspomniany w poprzedniej notce Hiszpan, który na początku każdej prezentacji zamieszcza jakiś związany z tematem żart lub komiks. 
  
Podobną funkcję pełnią też zdjęcia kotów lub innych zwierząt** umieszczane na końcu prezentacji.

Jeśli ktoś w czasie przygotowywania prezentacji nudzi się wybitnie, może pobawić się w tworzenie spójnej szaty graficznej dla całej prezentacji. Nam zdarzyło się to może dwa razy, przy Erze Genogladiatorów (naprzemiennie slajdy w czarnej i białej kolorystyce, dużo obrazków w stylu tego biegnącego człowieka) i na prezentacji z enzymologii, bodajże o wirusowych genach w ludzkim DNA, która była czarna, a na wszystkich obrazkach przewijał się motyw puzzli. Ostatnimi czasy odeszliśmy zresztą od ciemnych kolorów, bloty np. były żółtopomarańczowe.

Wiem co mówię... albo i nie.
Jedna z grup prezentujących na poniedziałkowym wykładzie miała dość wyboistą drogę - jeden z jej członków tak zamotał się w tym co mówił, że w końcu jego koleżanka nie wytrzymała, przerwała mu i dokończyła omawianie slajdu za niego. Zdecydowanie, warto jest przeczytać prezentację przed zaprezentowaniem, choćbyśmy nawet zamierzali pójść na łatwiznę i czytać ze slajdów. Pewnego dnia może się przecież znaleźć ktoś, kto będzie miał jakieś pytania. Skrajny przypadek widziałem, będąc na pierwszym roku (kiedy też nie umiałem robić prezentacji) - kolega, który był z nami w grupie dał nam telefon, który następnie wyłączył na jakiś tydzień, z zajęć też zniknął, a kiedy postawiliśmy już na nim krzyżyk, pojawił się nagle na zajęciach, na których mieliśmy przedstawić prezentację. Kazaliśmy mu czytać, szło mu, delikatnie mówiąc, nie najlepiej. Swoją drogą, kolega wkrótce zniknął definitywnie.

Wyprawiając się do źródeł, uważaj, aby nie zbłądzić w stronę Bullshit Mountains
Przykład z zeszłego roku: dwie koleżanki przygotowały prezentację na temat klonowania. Do pewnego momentu szło dobrze, bez szału ale i bez jakichś widowiskowych wtop. Prezentacja miała się ku końcowi, gdy koleżanki uznały za stosowne wspomnieć o Raelianach finansujących Clonaid. I to nie w kontekście, powiedzmy, rozrywkowym, ale z pełną powagą, łącznie z tym, że podobno już kogoś tam sklonowali.





Wracając na Ziemię: prezentacja to nie notka na blogu, w której, znów cytując Kominka, subiektywizm jest nawet wskazany (opinie, nie fakty, fakty to można na portalu z newsami zobaczyć). Warto poszukać informacji w kilku źródłach (uwaga - naukowych, nie pseudonaukowych). Wspomniane koleżanki wkrótce po rewelacjach o kosmitach przygotowały prezentację o etyce w biotechnologii, którą prowadzący zajęcia określił później jako "45 minut nauki Kościoła" (osobiście uwzględniłbym to, ale ze stanowiskami innych religii, jak również świeckimi). Inny przykład to prezentacja o GMO przygotowywana przez pierwszy rok, po której wiele sobie obiecywałem, niestety sprowadziła się ona głównie do zachwytów nad prof. Seralinim - bez pokazania stanowiska drugiej strony, choć zapewne nie ze względu na brak źródeł. Bardzo brakowało mi też wtedy czasu na dyskusję (moim zdaniem zadawanie prezentacji bez późniejszej dyskusji nad nimi nie ma większego sensu).

Podsumowanie:
Aby przygotować dobrą prezentację, nie wystarczy wkleić na slajdy tekstu z wikipedii/abstraktu losowej pracy którą znajdziemy na PubMedzie. Warto poświęcić trochę czasu, może nawet niekoniecznie żeby zainteresować kogoś tematem, ale żeby przede wszystkim nie zanudzić go na śmierć.
Ja również mam nadzieję, że nie zanudziłem was wszystkich.



*Autor zna ludzi, którzy po 3 latach studiowania konsekwentnie piszą "biohemia".
** W rzadkich przypadkach własnych dzieci.

2 komentarze:

  1. My na studiach bardzo często musimy robić prezentacje na różne przedmioty, i moje własne uwagi są praktycznie takie same. Nie wiem czy zaglądasz na blog Kulczyckiego - on tam też kilka razy omawiał problemy z prezentacją na konferencjach. Za największy grzech uznał prezentację czytaną z kartki na zasadzie "nie znam się na komputerach i nie przygotowałem prezentacji ale mam tu rozdział z ostatniej monografii..." co podobno u naukowców z dziedzin humanistycznych jest częste.

    Co do dyskusji - w tym roku ludzie z mojej grupy prosili abym nie zadawał pytań, mam bowiem nieszczęsną umiejętność pytania akurat o to, czego prelegent nie przygotował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w zeszłym roku po każdej prezentacji musiała być dyskusja - co najmniej kilku osobom położyliśmy nieco ocenę tym sposobem...
      U nas czytanie z kartki też się zdarza, choć nie tak często, jak wklejanie całych długich fragmentów na slajdy - zresztą, wielu wykładowców też tak robi, to co się dziwić.

      Usuń

Za obraźliwe, wulgarne i reklamowe komentarze dziękujemy :)