piątek, 19 października 2012

No to jadziem...

Badania ruszyły pełną parą, oto parę symptomów, na podstawie których można to stwierdzić:
(kolejność przypadkowa)

1) Mamy własną kanciapę nad laboratorium. (napis na drzwiach dumnie głosi "Pokój Asystencki")
2) Dostaliśmy kod do drzwi Zakładu. Jak dotąd najlepszą stroną tego faktu są pełne szacunku spojrzenia studentów czekających na korytarzu na  kogoś, kto wpuści ich do środka. My tego nie robimy - niech czekają!
3) W przyszpitalnym Lidlu znów mają żelkowe myszy. Ulubiony przysmak laborantów.
4) Zarząd STN wyciągnął łapsko po składkę.
4) Wprawiamy się w rozcieraniu mysich oczu i izolacji z nich RNA, izolujemy komórki macierzyste z krwi pępowinowej.
5) Kłujemy się potencjalnie skażonymi igłami...
Wróć. Nie my się kłujemy, chroni nas znane od wielu lat prawo Murphy'ego, które przed chwilą wymyśliłem, mówiące, że niedoświadczonym pracownikom nic złego się nie przytrafia, tylko dlatego aby, pozostawieni sami sobie, mogli spowodować katastrofę. Lub w prostszej wersji - Szlag zawsze trafia głowę zespołu. :P
Zakłucie w każdym razie nie było zbyt wielkie, krew, wprawdzie pępowinowa to jednak krew, traktujemy ją jakby była skażona HIV, co najmniej dwoma różnymi WZW i czym tam kto woli. Przepisy BHP poszły w ruch, protokół, zabezpieczenie resztek krwi do zbadania - pierwszy raz zobaczyliśmy jak to wszystko działa w praktyce. Wszystko zadziałało sprawnie.
Problem leżał jednak w czym innym: zostaliśmy we dwójkę z krwią od dwóch innych noworodków. Siedzieliśmy naprzeciw tych dwóch falconów i zerkaliśmy na siebie nieufnie.
(przy okazji: wspomniana wyżej krew od początku była pechowa, między innymi nie chciała się zwirować jak trzeba czy zawierała znacznie mniej komórek, niż dwie pozostałe - mamy nadzieję, że dziecko nie będzie równie pechowe...).
Z jednej strony szkoda przerywać izolację w połowie, z drugiej, robimy to pierwszy raz, i w dodatku musimy to zrobić sami. Od czego jednak jest instrukcja dołączona do zestawu (tak, na to też jest zestaw) i życzliwi ludzie, którzy napisali nam jej "wersję dla początkujących". Pomimo drobnych, acz nietypowych problemów z wirówką*, która:
- jednej osobie się nie otwiera, a drugiej nie zamyka (trzeba dobrze się w pary dobierać - aż się prosi, żeby wyliczyć statystyczne prawdopodobieństwo, że dobierze się para której wirówka się nie zamknie i nie otworzy :P)
- podczas wirowania, pomimo dokładnego ustalenia równowagi probówek trzęsie całym blatem, na którym jest ustawiona
- w pewnym momencie stwierdza, że okazujemy jej za mało czułości i zaczyna przerywać wirowanie komunikatem "Imbalance", do momentu, aż ktoś się do niej nie przytuli. W takim układzie jest w stanie wirować łaskawie dalej.

Ostatecznie, po zrobieniu jednego z wirowań na trzy raty (przytulanie się do wirówki przez 10 minut nie tylko jest męczące, ale do tego osobliwie wygląda), przesiedliśmy się na inne urządzenie znanej firmy E. (w sumie, jeśli się wspomni o firmie produkującej sprzęt laboratoryjny na E, to i tak każdy wie o jaką firmę chodzi), które nie zdążyło jeszcze osiągnąć takiego stadium ewolucji i nie żąda okazywania uczuć.
Odczynniki staraliśmy się dodawać w odpowiednich proporcjach podanych w instrukcji dla żółtodziobów, lub stosownie tę instrukcję modyfikować i uzupełniać. Wyizolowane komórki macierzyste zanieśliśmy na sorter, i sądząc z tego, że kiedy dzisiaj siedziałem w laboratorium pomagając przy izolacji RNA (kolejne prawo Murphy'ego: kiedy już założysz rękawiczki i nie możesz dotykać niczego, w czym mogą się czaić RNA-zy, prawdopodobieństwo, że coś zacznie cię swędzieć, wynosi 100%) zostały mi przekazane gratulacje, najwyraźniej nic nie zepsuliśmy**.

*Autor widział w życiu rozmaite wirówki, aczkolwiek jego ulubioną jest wirówka Sorvall RC-5B, ustrojstwo większe od przeciętnej pralki, mające futurystyczny design a la Gwiazda Śmierci (im coś ma więcej światełek, tym jest nowocześniejsze), które, źle potraktowane nie bawi się w żadne komunikaty "Imbalance", lecz od razu wchodzi w nadprzestrzeń.
** Zjawisko określane w grach RPG jako "szczęście nooba"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za obraźliwe, wulgarne i reklamowe komentarze dziękujemy :)