wtorek, 30 lipca 2013

VSEL - Nowe szaty króla?

Link do artykułu

No ładnie, awantura na cały naukowy świat. Po raz kolejny widać, jak bardzo na wyniki badań wpływa to, kto za te badania płaci*. A w sumie od wykładu profesora Ratajczaka na temat VSELs w 2010 roku (w czasach gdy człowiek siedział głównie w laboratorium chemicznym, pichcąc metę siarczan (VI) miedzi i wydawało mu się, że jest królem labu**) zaczęło się nasze zainteresowanie komórkami macierzystymi. Od tego czasu byliśmy jeszcze na dwóch wykładach profesora, ostatnio w czerwcu podczas Baltic Stem Cells Meeting (albo I Konferencji Polskiego Towarzystwa Medycyny Regeneracyjnej - oba te wydarzenia odbywały się w tym samym miejscu, w tym samym czasie, w sąsiednich salach***). Za każdym razem profesor podkreślał, że jego metoda nie wywołuje kontrowersji bioetycznych (na co na ogół nie zwracaliśmy uwagi, przez pewnego wykładowcę mamy alergię na bioetykę, a poza tym jedną z rzeczy których nauczyliśmy się na studiach jest to, że każdy profesor twierdzi, że jego metoda jest najlepsza) Z VSELs nie pracowaliśmy, ale kilku naszych znajomych miało taką okazję, niektórzy je nawet widzieli****. Nawet na tegorocznej konferencji PUM jedno z kół przedstawiało pracę na ich temat, która jednak przeszła bez większego echa (w świetle ostatnich wydarzeń może to i dobrze*****).




* Co widać choćby po tym, jak często coś uznawane do tej pory za szkodliwe, w świetle nowych badań okazuje się mieć pozytywny wpływ na zdrowie (i tylko fajki jak szkodziły tak szkodzą).
** Obecnie człowiek siedzi przy urządzeniu za przysłowiowy milion, badając myszy i wydaje mu się, że jest Szczurołapem z Hamelin, ewentualnie, by użyć sformułowania poprawnego politycznie, Afroamerykaninem.
*** A certyfikaty udziału dwa, he he he...
**** Choć to nie dowód - autor również widywał rzeczy, których istnieniu przeczy nauka, ale jest na tyle rozsądny, by przypisać to przypadkowym fluktuacjom czasoprzestrzeni i/lub artefaktom.
***** Vide wyniki dawnych Tour de France po każdym kolejnym skandalu dopingowym. 

Btw, autor obiecuje w przyszłości ograniczyć przypisy. Choć i tak w pierwszej wersji posta było ich więcej.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za obraźliwe, wulgarne i reklamowe komentarze dziękujemy :)