piątek, 11 października 2013

Rak nie jest chorobą, czyli pozdrowienia z zielonych szczytów Bullshit Mountains

Z otchłani internetu przypłynął do nas ostatnio artykuł o książce niejakiego Andreasa Moritza, uzdrowiciela (cokolwiek to znaczy), pisarza (wśród jego innych książek znajdziemy m.in. Ending the AIDS Myth, oraz Niezwykłe płukanie wątroby i woreczka żółciowego*) oraz artysty, zatytułowanej "Rak nie jest chorobą - to mechanizm przetrwania". Sądząc z (nieco przeterminowanych) newsów na polskiej stronie autora (który w zeszłym roku przeniósł się na tamten świat w wieku zaledwie 58 lat**) jest ona w pewnych kręgach bestsellerem.

Czego możemy się dowiedzieć z owej, jakże fascynującej lektury? Cytując samouzdrawienie.pl:

Według podejścia Moritza rak jest odzwierciedleniem nagromadzenia toksyn w organizmie, na które pracuje się latami. Toksyny powstają w naszym organizmie pod wpływem wielu czynników, a zawsze podatnym podłożem jest osłabienie organizmu. Czynnikami osłabiającymi i toksycznymi są m.in.: stres, niedostateczna ilość snu, tłumione emocje, nierozwiązanie konflikty uczuciowe i emocjonalne, odwodnienie, nieprawidłowe odżywianie, zbyt mała ilość słońca, nieregularny tryb życia, wystawienie na działanie związków chemicznych. W niezdrowym środowisku (toksycznym i ubogim w tlen) zdrowe komórki mutują w komórki nowotworowe. Lecz dzieje się to jedynie wtedy, gdy inne środki zachowania życia zawiodły. Naturalną drogą uzdrowienia (opisując w kilku słowach) jest usunięcie przyczyn powstania nowotworu i zapewnienie odpowiednich warunków – przywrócenia harmonii w ciele i umyśle.

Ciekawe. Do jednego worka mamy wrzucone prawdziwe przyczyny raka, jak choćby kontakt z substancjami chemicznymi, a także typową mistykę, życie w stanie nierównowagi, złe feng-shui w pokoju, etc. 

„Rak jest kojarzony z niezwykłym cierpieniem, bólem i śmiercią. Przekonanie takie utrzymuje się pomimo faktu, że 90-95 procent wszystkich przypadków raka pojawia się i zanika samoczynnie. Nie ma dnia, w którym nasze ciało nie wyprodukowałoby milionów komórek rakowych. Niektórzy, pod wpływem ogromnego chwilowego stresu, wytwarzają ich więcej niż normalnie”.

Prawie prawda: codziennie wiele komórek mutuje, przez co mogą stać się zaczątkiem nowotworu (po czym, jeśli wszystko działa, dostają kosę od układu odpornościowego), ale nie są to (jeszcze) komórki rakowe.

Rak nie jest chorobą – to mechanizm przetrwania. Najbardziej desperacki, jakim dysponuje nasz organizm, lecz nadal jest to mechanizm przetrwania. Ciało nie jest przeciwko tobie – ono zawsze stara się usunąć przyczynę „choroby”, bez względu na to, czy jest to przeziębienie czy rak. Zawsze stara się usunąć zagrożenie najszybciej i najlepiej jak potrafi, na tyle, na ile pozwolą mu okoliczności.

I tu już autor pojechał po całości: czyli co, mam za dużo stresu w życiu, więc mój organizm uruchamia mechanizm obronny, tworząc komórki nowotworowe, zapewne mówiąc mi w ten sposób bym przestał się, ku...ltura, stresować. Na pewno mi się poprawi, dzięki...

Dalej mamy historyjkę o George'u, o którym nie wiadomo prawie nic, co przypomina mi artykuły z ulotki Świadków Jehowy, którą ostatnio wręczył mi pewien dziadek na dworcu, i z której dowiedziałem się między innymi, że mężowie magicznie przestają bić żony, jeśli zostaną Świadkami Jehowy, na co zareagowałem mniej więcej tak:
źródło: mylittlefacewhen.com
 
Więcej ciekawych rzeczy można znaleźć we fragmencie książki na stronie autora:

Niestety, zwykłe niezrozumienie czy też całkowity brak świadomości, co stanowi prawdziwe przyczyny wzrostu złośliwych guzów, spowodowały, że zaczęto postrzegać „nienormalne” komórki rakowe jako złośliwe potwory, które starają się uparcie nas unicestwić, być może w odwecie za grzechy lub brak troski o nasze ciało. Dowiesz się jednak, że rak jest po naszej stronie, a nie przeciwko nam.
 
Jak to mówią Anglicy: with friends like these, who needs enemies?
 
 
Aby istnieć w ludzkim ciele, musisz mieć dostęp do określonych zasobów energii życiowej. Możesz albo wykorzystywać je do zasilania i uzdrawiania ciała, albo marnować je na walkę z tzw. chorobą, która – jak głosi medyczna teoria [podkreślenie moje] – chce cię zabić. Ostateczny wybór należy do ciebie.

Każda terapia rakowa powinna skupiać się na pierwotnych przyczynach powstania nowotworu, a jednak większość onkologów zazwyczaj je ignoruje.

Pierwsze z kryteriów pseudonauki Andrzeja Kajetana Wróblewskiego (Mania wielkości autora, który uważa, że jako jedyny zna prawdę, odnosi się pogardliwie do wszystkich uczonych z prawdziwego zdarzenia, zarzucając im w niewybrednych słowach konserwatyzm lub wręcz nieuctwo.) odhaczone.

Prawdę mówiąc, nowe badania całkowicie zaprzeczają przekonaniu, że mutacja genetyczna powoduje raka lub też jego rozprzestrzenianie się.

I prawie pięć lat studiów poszło się jechać. Tak swoją drogą, jakież to nowe badania ma na myśli autor? Bo raczej nie, gdzie mamy translokację chromosomową odpowiedzialną za ARMS.

pomimo tego, że geny mogą ulegać mutacji z powodów omówionych w dalszych częściach publikacji, nawet jeśli zostaną uszkodzone czy działają nieprawidłowo, nikogo nie są w stanie zabić.

Abstrahując od nowotworów: zapewne wśród genów które nie są w stanie zabić znajduje się CFTR (odpowiedzialny za mukowiscydozę) czy też gen odpowiedzialny za dystrofię mięśniową Duchenne'a.

Coraz wyraźniej widać, że prawie wszystkie rodzaje raka są poprzedzone różnorodnymi traumatycznymi wydarzeniami takimi jak rozwód, śmierć bliskiej osoby, wypadek, utrata pracy lub rzeczy osobistych, ciągły konflikt z szefem lub rodziną, czy też wystawienie się na działanie silnych toksyn.

Autor zapewne przepytał kilkanaście tysięcy pacjentów z nowotworem o traumatyczne wydarzenia, po czym opublikował wyniki w Nature.


To przykre, że większość środowiska medycznego zniechęca pacjentów do współudziału w wyborze formy leczenia i wpływania na jego przebieg. Chorzy rzadko liczą się w procesie uzdrawiania. Dziś to kuracje medyczne, propagowane jako jedynie słuszne remedia na choroby, są najważniejsze. 






I tak w nieskończoność moglibyśmy, ale na tym już może zakończymy. Byłoby to w sumie zabawne, gdyby nie ludzie, którzy w takie rzeczy wierzą...



*Autora na samą myśl rozbolała wątroba.
**Nie chcę być złośliwy, ale to chyba nie najlepiej świadczy o jego uzdrowicielskich kwalifikacjach...

1 komentarz:

Za obraźliwe, wulgarne i reklamowe komentarze dziękujemy :)